Ford GT będzie miał następcę?

Podczas trwającego salonu samochodowego w Detroit (Michigan) reporter Automobile Magazine - Eric Tingwall - jako jeden z zaproszonych dziennikarzy, miał przyjemność spędzić tzw. lunch prasowy z najważniejszymi głowami FoMoCo. Wraz z reporterami zasiedli przy stole: Derrick Kuzak (szef do spraw rozwoju produktu), Alan Mullaly (prezes i dyrektor generalny Forda) oraz Paul Mascarenas (szef działu technologii). Jednym z pytań, jakie zadał wspomniany dziennikarz ważnym personom w koncernie brzmiało: „Czy Ford jest zainteresowany następcą modelu GT?” Po długiej pauzie na namysł oraz widocznej, zakłopotanej minie Mullaly’ego w natłoku prasowej artylerii (nota bene daje do zrozumienia, iż niekoniecznie jest z niego „automaniak”), wkracza z odsieczą Kuzak i odpowiada bardzo dyplomatycznie: „Wszystko, co wiem, to to, że jak podłoże jest mokre, to nie pozwalają mi prowadzić (…) Ten pojazd krąży w powietrzu.” Później dodał: „Myślę, że są pewne sprawy, o których nie chcielibyśmy rozmawiać w rozrachunku planu na najbliższe kilka lat”. Te powściągliwe słowa można zinterpretować jako niepewne, ale też i brak zaprzeczenia, co daje iskierkę nadziei. Łatwo jest obalić pomysł o mało-woluminowym, bardzo drogim pojeździe supersportowym, który byłby zbyt drogi dla firmy, konsumenta, czy zgonić na nieodpowiednie warunku polityczno-socjalne, jak np. coraz surowsze normy ekologiczne. Nikt jednak nie posłużył się takim wyjściem z sytuacji. Potencjalna możliwość pojawienia się następcy Forda GT daje jeszcze jeden punkt do dyskusji - czy byłby to nowoczesny model retro a’la GT, czyli odwołanie do sportowych korzeni i tradycji GT40, czy może coś całkowicie innego, jedynie niecodziennymi osiągami nawiązujące do limitowanego GT? Dla przypomnienia Ford GT produkowany był w limitowanej ilości przez 3 lata (2004-06), czyli raptem dwa roczniki modelowe. Z planowanego 4,5 tys. egzemplarzy powstało jedynie 4’038 sztuk, z czego raptem 100 trafiło na eksport do Europy. Pod maską znajdziemy 4-zaworowy, doładowany kompresorem Lysloholm V8 „Modular” Forda o mocy 558 KM i 678 Nm.W podobnej specyfikacji technicznej występował jedynie w Lincolnie Navigator, rzadkim Mustangu SVT Cobra-R albo Shelby’m GT500, czy najmocniejszych wersjach australijskiego Falcona. Auto posiadało wszystko, co powinien pojazd tej klasy, plus oryginalny design oraz zadziwiająco duży zapas komfortu, bezproblemowo nadając się nawet do codziennej jazdy mimo niewiele ponad 1,1 m wysokości. Za sugerowaną cenę detaliczną ok. 150’000 USD dostawało się naprawdę dużo auta! Z ciekawostek dodamy jeszcze, iż 1-szy model produkcyjny z numerem seryjnym #10 wylicytował ex-manager Microsoftu, Jon Shirley na aukcji Concours d'Elegance w Pebble Beach (Kalifornia), za sumę 557’000 USD, za którą mógł nabyć niejednego GT!