Lincoln MKZ Concept - nowe otwarcie?

Lincoln przypomina lwa. Lwa miotającego się w ciasnej klatce. Po tym jak Ford obudził się z ręką w nocniku i przedagonalnym stanem swojej najbardziej luksusowej marki w USA, stara się wyprowadzić Lincolna na prostą. Na razie nie jest z tym najlepiej. Decydenci z Lincolna z zazdrością spoglądają na Cadillac'a - jak widać można amerykańskie legendy wprowadzić w XXI wiek. Po likwidacji marki Mercury, zaoszczędzone w ten sposób środki miały zostać wpompowane w promocję Lincolna. Z miernym skutkiem. Wydaje się, że problemem Lincolna jest oferta modelowa. Kto przy zdrowym zmysłach wpadł na pomysł, by wprowadzić do eferty model MKT, którego uroda jest dyskusyjna a sylwetka pasuje do image Lincolna jak pięść do nosa. Być może jednak widać jakieś światełko w tunelu. Nadzieją jest koncepcyjny model MKZ, który miał swoją premierę podczas wystawy w Detroit. Ewidentnie wygląda to na nowe otwarcie dla Lincolna. Ostre, czyste linie zwracają uwagę. Czuć tutaj klasę premium i sportowe zacięcie. Coś Wam to przypomina? Nam... Cadillac'a. Ale żeby wszystko było jasne - jest oryginalnie i ten Lincoln ma swój styl! Elementem który rzuca się w oczy jest przedni pas. Tutaj szacunek dla stylistów. Jest bardzo nowocześnie ale jednocześnie zgrabnie nawiązano do bogatej spuścizny Lincolna. Fani marki odnajdą tutaj echa modelu Zephyr z 1938 roku. Sylwetka auta zdecydowanie może się podobać i jeżeli MKZ wejdzie do produkcji seryjnej w formie bliskiej konceptu będzie to jedno z bardziej wyrazistych aut na rynku.Trochę gorzej jest w środku. Stylistyka deski rozdzielczej nie nadąża za sylwetką. Czuć tutaj za bardzo Forda Fusion. Czuć również... dym. O co chodzi? Podczas premiery auta w Detroit doszło do wstydliwego incydentu.W wyniku spięcia w instalacji elektrycznej z drzwi MKZ zaczął wydobywać się dym. Oczywiście natychmiast w ruch poszły nie gaśnice ale aparaty fotograficzne i kamery. Czego jak czego - ale tego typu sprzętu nigdy nie brakuje podczas wystaw samochodowych.Mamy nadzieję, że seryjne modele nie będą sprawiały podobnych niespodzianek. Cóż, pierwsze koty za płoty. Trzymamy kciuki za nowe otwarcie Lincolna. Kto wie, może za kilka ładnych lat doceni go również prezydent USA i następna limuzyna najważniejszej osoby w państwie będzie ponownie miała znaczek Lincolna na masce?