Saturn Sky od Vilner - bułgarski Bollywood

Saturn to jedna z tych marek w dziejach motoryzacji, której silnik juz dawno zgasł. Powołana w 1985, podzieliła nieszczęśliwy los wraz z Hummerem i Pontiaciem listopadem zeszłego roku. Powstała w odpowiedzi na zalewającą USA falę tanich, japońsko-koreańskich modeli, oferując coś kompletnie innego, niż to do czego nas Amerykanie już przyzwyczaili. Zarządzana była też oddzielnie od reszty „dywizji” GM, z własną fabryką (w Spring Hill, Tennessee) i siecią dilerską. Restrukturyzując „Old GM” i tworząc „New GM”, zabrakło jednak dla niej miejsca.Marka Saturn kojarzy się nietypowymi autami, stylizacją bliską do azjatyckich, chociaż w końcowych latach produkcji znaczna część jej portfolio stanowiły przemianowane modele Opla, a najbardziej emocjonujący Opel oraz Saturn jaki ostatnio powstał to był roadster GT/Sky. Studyjny Sky zaprezentowano na salonie w Detroit (Michigan) w 2006, a rok później w tym samym miejscu pojawiła się wersja produkcyjna. Był to klasyczny, tylnonapędowy roadster, bliźniaczy z Oplem GT i nieco bardziej opływowym Pontiaciem Solstice. Ich nadwozia autorstwa Franza von Holzhausena (obecnie projektuje dla Tesli) są rozwinięciami koncepcyjnego Vauxhalla VX. Pod maskami 4-cylindrowce wolnossące i turbodoładowane. Nie osiągi, a styl jest istotny w bułgarskiej firmie Vilner. Urzędujący w Sofii tuner przyzwyczaił nas do luksusowych wnętrz, wykończonych najlepszymi materiałami, a ostatnio, co od niego podziwialiśmy, było czerwonym Jeepem Grand Cherokee SRT8 od HPE. Tym razem kolej na Saturna Sky.Przyznajemy, że ten Saturn to unikatowy obraz na europejskich drogach i podkreślając jego egzotyczność, Vilner zaaplikował karoserii wyklejanie folią samochodową. Niebieski to perła, zaś grill, lusterka i wnętrza felg pokrył czarny mat i do tego złote akcenty na zderzaku, kolach, wlotach oraz wnękach reflektorów! Oklejanie to znacznie tańsza alternatywa dla lakierowania, ale w wytrzymałość oklejenia felg śmiemy wątpić i to nie z racji wykonania, ale warunków, w jakich im przyjdzie pracować…Jakkolwiek jest to pojazd demonstracyjny i przykuwa uwagę przede wszystkim swoim wnętrzem skrojonym na wymiar. Przy otwartym dachu unosi się zapach czerwonej skóry z czarnymi wstawkami z alkantary, karbonu i złotymi akcentami. Wprawne oko dostrzeże bardziej wyprofilowaną kierownicę, czy pomocnicze światła LED-owe (w Bułgarii przymus jazdy na światłach obowiązuje jedynie od 1. Listopada do 1. Marca).Połączenie kolorów to egzotyka rodem z Bollywood i raczej dla odważnych właścicieli (oraz bogatych) albo rosyjskich oligarchów, ale to jest demo car i w tej roli powinien sprawdzić się znakomicie.