The Mystery Machine - gdzie jest Scooby?

Dziś powracamy do wdzięcznego, acz już bardzo zakurzonego tematu - amerykańskich vanów! Kojarzycie słynną bajkę od Hanna-Barbera opowiadającą o mistycznych historiach pewnego, bardzo strachliwego psa Scooby Doo i czwórki jego przyjaciół? Stworzona pod koniec lat 60-tych animacja okazała się wielkim hitem na całym świecie i wychowało się na niej wiele pokoleń - dlatego dużo osób podchodzi do niej dziś z wielkim sentymentem. Z jeszcze większym sentymentem podszedł do tematu pewien Amerykanin - postanowił on stworzyć wierną kopię słynnego „The Mystery Machine”-vana (pierwotnie wzorowano się ponoć na VW Busie), którym poruszała się nieustraszona, animowana ekipa, czyli Fred, Daphne, Velma, Kudłaty oraz tytułowy pies Scooby. „It’s mean. It’s green, It’s the mystery machine”… Jako pacjent do tego zabiegu posłużył trochę podstarzały Chevrolet Van G-10 z 1968 roku z najkrótszym rozstawem osi (90”) - mniejszy brat (light duty) linii G-20, bardzo popularnej w wersjach przerobionych na tzw. „salonki”. Pod pokrywą silnika (dostęp od wnętrza pojazdu) pracuje 6-cylindrowa rzędówka 250ci (4.1 litra), chłodzona wodą. Choć nie powala osiągami, to z lekką karoserią radzi sobie całkiem żwawo (dźwiękowo też trzyma formę), a na dodatek jest bardzo wytrzymała. Za przeniesieni mocy na koła odpowiada 3-biegowa, ręczna skrzynia z lewarkiem umieszczonym na kolumnie kierownicy. Zawieszenie to tradycyjnie resory piórowe, wyposażone opcjonalnie w stabilizatory, poprawiające stabilność podczas jazdy. Hamulce to konwencjonalna wersja bez wspomagania. Jak zaznacza właściciel - cała mechanika jest bardzo prosta, przez co nie ma się praktycznie co popsuć. Obecny przebieg wynosi 95’000 mil.

Wnętrze otrzymało typowy wystrój nawiązujący w najlepszym tonie do generacji dzieci kwiatów (flower power generation) - jaskrawe, wesołe barwy, koraliki, pluszowe obicie „paki”, pufy, lampki, gumowe dywaniki z napisami „LOVE” - po prostu ze środka bije pozytywna energia. Tutaj akurat twórca zdany był na własną wyobraźnię, gdyż w bajce środek auta był skromny, bez jakichkolwiek detali. Mimo małych wymiarów zewnętrznych, wygospodarowano we wnętrzu wystarczającą przestrzeń, by zorganizować nawet małą imprezę...

Z całym konceptem współgra jak najbardziej wystrój zewnętrzny - karoseria została bardzo wiernie polakierowana z bajkowym odpowiednikiem. Jaskrawe, kontrastujące kolory (zielono-żółto-niebieskie), faliste motywy plus charakterystyczne kwiatku nawet na kołpakach oraz kole zapasowym umieszczonym na przedzie pojazdu. Nie zapomniano także o najważniejszym detalu - dużym napisie „The Mystery Machine” (mistyczna maszyna) po bokach.Jedni określiliby ten wehikuł jako „hipisowóz”, inni zaś jako typowy pojazd prawdziwych surferów - w którą stronę byśmy się skłaniali, oba style i tak są ze sobą ściśle powiązane. Efekt końcowy jest tak udany, iż popularność, z jaka się ten Chevy spotyka zaskoczyła nawet samego pomysłodawcę projektu - auto wypożyczane było na przeróżne imprezy promocyjne, nawet wesela. Jedną z najczęstszych reakcji ludzi jest pytanie: „gdzie jest Scooby” - wg. wyliczeń właściciela zadano mu je aż 5’679 razy... No, to gdzie ten Scooby?