Chevrolet Camaro ZL1 Cabrio 2013 - overdrive!

Nadbieg (ang. overdrive), który wprowadzono tj. wymyślono po to, by - powiedzmy sobie tak z przymrużeniem oka - silniki przewyższające potencjałem możliwości swojej skrzyni mogły przy prędkościach autostradowych podróżować na najwyższym biegu przy możliwie najniższych obrotach silnika. Tym samym można zredukować zużycie jednostki napędowej, wytwarzany przezeń hałas oraz poprawić ekonomię konsumpcji paliwa. Tyle w specjalistycznym skrócie, lecz generalnie chodzi nam o to bardziej przenośne znaczenie w angielskim, czyli „wyolbrzymienie” albo „przesada”, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu! Co więc wyolbrzymienie ma wspólnego z Camaro ZL1 - flagowym muscle car-em GM? Od samego początku to Camaro demonstrowało wszystkie cechy amerykańskiego „mięśniaka”. Wygląda fantastycznie, czyli adekwatnie do osiągów, ma konkretny silnik o ogromnym potencjale, połykający hybrydy przez swoje wloty i jest piekielnie szybki, a na deser jeszcze dobrze się prowadzi i brzmi obłędnie, jakby przy jego wydechu majstrowali co najmniej spece od wydechów z Flowmaster, czy Street Legal Performance!Dla ścisłowców: 6.2 L V8 o kodzie LSA daje 580 KM oraz 754 Nm, które w rękach wprawnego kierowcy są w stanie pomknąć pętlą północną Nürburgringu w 7:41.27 min. Czy da się z życia wyciągnąć więcej? Owszem, wystarczy te wartości przenieść na wersję cabrio i oto otrzymujemy jedną z najskuteczniejszych suszarek do włosów - mocniejszą od Astona Martina DB9 Volante, Mercedesa SL63 AMG, Porsche 911 Turbo S, czy największego rywala ZL1, Forda Shelby Mustanga GT500. Camaro ZL1 Cabrio to nic innego, jak otwarta wersja najszybszego cabrio w historii GM, czyli taki overdrive…Choć to było do przewidzenia, mimo wszystko jesteśmy zaskoczeni, że Chevrolet tak szybko pokazał zdjęcia odkrytego ZL1. Inżynierowie dołożą starań, by pomimo dodatkowych kilogramów prowadziło się ono tak samo, jak coupe, uwzględniając osiągi, które stanowią jeszcze tajemnicę handlową, ale bądźmy szczerzy - z otwartym dachem testowanie granic możliwości tego muscle car-a niekoniecznie należy do rzeczy najistotniejszych.Ten, kto decyduje się na zakup odkrytej wersji woli delektować się jazdą niczym nie „zakłóconą”, wsłuchiwać się w uzależniający bulgot typowo amerykańskiej V-ósemki. Zresztą wybór miejsca premiery też nieprzypadkowy - kalifornijski salon samochodowy w Los Angeles (18-27 listopad), czyli tam, gdzie rzekomo nigdy nie pada. W salonach z początku 2012, europejska premiera jeszcze nieznana.