Auta amerykańskie  »  Temat miesiąca  »  Ford Flex - zaklinanie rzeczywistości
Ford Aerostar

Ford Flex - zaklinanie rzeczywistości

2009-08-02 - R. Bednarz     Tagi: Ford, Minivan, Crossover, Ford Flex
Pamiętacie czasy, gdy na niemal co drugim podjeździe przed amerykańskim domem stał minivan? Obecnie wydaje się to nieprawdopodobne, ale koniec lat 80-tych i lata 90-te to szczyt popularności pojemnych minivanów w Ameryce. Wyparły one auta typu kombi, oferując niezwykle funkcjonalne nadwozia, w które z powodzeniem mogła zmieścić się cała rodzinka - w dodatku nawet ze znaczną nadwagą - co jak mówią statystyki jest nagminne w USA. Ford oczywiście miał swój udział w tym epizodzie. Najpierw model Aerostar, zastąpiony przez zjawiskowy w swoim czasie model Windstar, który z kolei ustąpił miejsca Freestarowi - który jednak nie zyskał już jednak sympatii u klientów i fachowców. Trafił on zresztą na kiepski czas, bo sprzedaż minivanów zaczęła spadać na łeb na szyję...

My Name is Mac - Big Mac...
Jedną z przyczyn stała się moda na… aktywny i zdrowy styl życia wśród Amerykanów. Kłopot w tym, że porzucić fast-foody jest niezwykle trudno. Może zatem trzeba podejść do tematu z innej strony? Nieoczekiwanie pomocne okazały się koncerny motoryzacyjne, które zaproponowały auta typu SUV (Sport Utility Vehicle). Napęd na cztery koła, pseudoterenowy wizerunek, spore wnętrze. Prawda, że nawet grubas z 30 kilową nadwagą wygląda dużo bardziej cool w takim aucie, niż w statecznym minivanie?

Z miejsca Amerykanie rzucili się na auta typu SUV. Sprzyjały temu niskie ceny paliw. Dzięki temu, do przełknięcia było spore zużycie paliwa w autach, gdzie na porządku dziennym były silniki V8. Kto by sobie zawracał głowę minivanami? W ten oto sposób skończyła się moda na minivany.
Ford długo nie mógł otrząsnąć się po porażce Freestara. Były nawet plany całkowitego porzucenia tego segmentu aut. Z drugiej strony pomimo, że sprzedaż minivanów zdecydowanie spadła to jednak wciąż stanowiły rynek, który trudno było ignorować. W końcu Ford wpadł na szatański pomysł. Stworzył minivana, który ze wszystkich sił udaje, że minivanem… nie jest! Tak oto narodził się Ford Flex. Zanim jednak poświęcimy mu naszą uwagę do reszty, musimy wrócić do historii. Jak wspominaliśmy minivany padły ofiarą aut typu SUV. Trudno im było odmówić seksapilu, jednak wir w baku, jaki powodowały, nie uszedł uwagi ich właścicieli. Szczególnie w sytuacji, gdy ceny paliw zaczęły rosnąć szybciej, niż obecnie deficyt budżetowy w krajach nadbałtyckich. Przyszła pora na crossovery. Auta, które są do wszystkiego i do niczego. Prawdziwe kameleony naszych czasów, które potrafią udawać terenówkę pomimo, że w terenie będą płakać, niczym małe dzieci zmuszone do oglądania obrad sejmu. SUVy, czyli pogromcy minivanów również znalazły się w tarapatach.

Jest tu jakiś cwaniak?
Już Wam coś świta w głowie? Tak jest, Ford Flex ślizga się po falach mody na crossovery. Jednak jest to być może najbardziej cwana sztuka wśród kameleonów, jakimi są crossovery. Zapytacie dlaczego? Ano dlatego, że ten minivan udaje, że jest crossoverem, które z kolei udają, że są czymś innym, niż są w rzeczywistości. Jeszcze trochę i dojdziemy do rozważań na temat paradoksu kłamcy, wiec może lepiej zostawmy filozoficzne dysputy i wróćmy do naszego auta.

Wiemy już, że Ford projektując Flexa unikał jak ognia słowa „minivan”. Poszedł nawet tak daleko, że wersja finalna auta pozbawiona jest przesuwanych drzwi, które zastąpiono tradycyjnymi. Ford tłumaczył to względami oszczędnościowymi. Nas jednak nie oszuka. W końcu drzwi przesuwane to jedna z najbardziej charakterystycznych cech minivanów. Przejdźmy do stylizacji auta. Oglądając Flexa bijemy pokłony stylistom Forda. To pierwszy minivan na rynku, który wnosi trochę ekstrawagancji i klasy do tego segmentu aut. Nieprzypadkowo Ford Flex stał się ulubionym autem tego typu, wśród amerykańskich tunerów. Nie wierzycie? Wystarczy wybrać się na targi SEMA.To jednak nie koniec pochwał dla stylistów. Sylwetka Flexa to również hołd dla historii. Nawiązuje on do tradycji aut Station Wagon z czasów, gdy stanowiły one główny środek lokomocji dla podróżnych, opuszczających dworce kolejowe. No i ta linia boczna Flexa z z delikatnymi przetłoczeniami - tutaj kłania się szalona moda z boazerią na drzwiach w roli głównej.Bohema, Absynt i Moulin Rouge z Nowym Jorkiem w tle...
Jak widzicie, karoseria naszego minivana (tak, tak uparcie będziemy się tego trzymać) to bardzo mocny jego punkt. Ford również zdaje sobie z tego sprawę. Nieprzypadkowo promując Flexa wykorzystał Nowy Jork i artystów z tego miasta. To pierwsze auto tego typu, w którym nie jest wstyd przyjechać na premierę nowej sztuki na Broadway'u, czy otwarcie galerii. Wygląda nietuzinkowo i nie sposób pomylić go z innym autem. O ilu minivanach można tak powiedzieć? Gdy już napatrzyliśmy na karoserię Forda Flexa pora zajrzeć do wnętrza. W końcu to był zawsze najmocniejszy argument przemawiający za minivanami. Flex i tutaj nie rozczarowuje. Przepastne fotele, mnóstwo miejsca, schowków i uchwytów na napoje. Zabierze na pokład 7 osób. Co prawda, miejsca w bagażniku starczy wtedy tylko na szczoteczkę do zębów z zapasem pasty na kilka miesięcy, ale niewiele więcej. Z drugiej strony, składając ostatni rząd siedzeń mamy potężny bagażnik i iście królewskie warunki dla 5 osób. Tyle informacji dla miłośników przeprowadzek. Teraz przejdźmy do bardziej interesujących kwestii. Samo wnętrze zaskakuje na tle bardzo oryginalnej karoserii. Widać, że Ford nie chciał silić się na eksperymenty. Nie znajdziemy tutaj żadnych pomysłów, które przewróciłyby nasz świat do góry nogami. Z drugiej strony, nikogo nie powinno też odrzucić.Staranny montaż, dobre materiały i ergonomia na wysokim poziomie. Ford goni japońską i europejską konkurencję i trzeba przyznać, że Flex nie ma czego się wstydzić. Jakie zatem wrażenia? Czujemy się trochę jak na mostku kapitańskim. Przyznacie, że lepsze to, niż podróż w maszynowni, prawda? A dla tych, którzy spodziewali się trochę więcej szaleństwa, mamy dobrą radę - poczekajcie do zmroku - wtedy wnętrze Flexa ożyje. Podświetlenie wnętrza auta to prawdziwy majstersztyk.To ostatnia niedziela... znaczy nadzieja!
Pora opukać serducho naszego bohatera. Minivany umiłowały sobie silniki V6. Zresztą była to miłość z rozsądku - zapewniały one całkiem przyzwoite osiągi przy umiarkowanym apetycie na paliwo. Nie inaczej jest w przypadku Forda Flexa. Tutaj podstawową jednostką jest klasyczny silnik benzynowy V6 o pojemności 3.5 litra. To jednak nie wszystko. Ford ma asa w rękawie o nazwie Ecoboost. Pod tą nazwą kryje się największa nadzieja Forda na przyszłość. Silnik V6 o pojemności 3.5 litra z bezpośrednim wtryskiem paliwa i dwiema turbosprężarkami. W stosunku do bazowego silnika oferuje on 93KM więcej. Jak reklamuje go Ford - zapewnia osiągi godne silników V8 - do których szacunek Amerykanie wyssali z mlekiem matki, przy apetycie na paliwo na poziomie jednostek V6.
Ford Flex
Moc jaką rozwija Ecoboost jest zaiste imponująca - 355KM. Apetyt na paliwo trochę większy, niż zakładano, jednak i tak bije na głowę silniki V8 - szczególnie podczas jazdy miejskiej. Z czystym sercem polecamy do Flexa właśnie silnik Ecoboost. Tym bardziej, że wraz z mocniejszą jednostką napędową idzie w parze lekko obniżone i utwardzone zawieszenie, oraz wzmocniona skrzynia biegów. Jako bonus potraktujemy łopatki do zmiany biegów przy kierownicy - to bodaj pierwszy minivan, który nimi kusi.

Przyznacie, że napęd Flexa sporo obiecuje. I tak jest w istocie. Trudno znaleźć minivana, który dostarczyłby więcej frajdy podczas jazdy. Tym bardziej, że napęd na cztery koła powoduje, że para nie idzie w gwizdek, a nasz Ecoboost nie pręży muskułów na darmo. Tak naprawdę za kierownicą Flexa łatwo zapomnieć, jakiego typu auto prowadzimy. Zachowuje się na drodze niczym osobówka. Może się zdarzyć, że opamiętanie przyjdzie w momencie, gdy teściowa z trzeciego rzędu siedzeń zacznie drzeć się w niebogłosy, żebyś trochę zwolnił.

Komfort? Owszem znajdzie się kilka modeli innych producentów, które będą bardziej komfortowe. Z drugiej strony i tak pod tym względem nic nie przebije wygodnego fotela przed telewizorem, prawda? Jeżeli zatem szukasz minivana, w którym nie zaśniesz z nudów i w którym krew trochę szybciej popłynie w Twoich żyłach - Ford Flex to numer jeden na liście życzeń. Pozostaje jeszcze delikatna kwestia ceny - najtańszy Flex kosztuje mniej niż 30,000 dolarów. Za wersję z silnikiem Ecoboost trzeba zapłacić co najmniej 39,995 dolarów. Czy warto? Jeszcze jak!


No dobrze, pora na chwilę prawdy. Ford Flex pomimo, że zapiera się czterema kołami co do swojego pochodzenia - nas nie oszuka, jest minivanem z krwi i kości! Z drugiej strony oferuje cechy, których do tej pory próżno było szukać w tej kategorii aut - niebanalną stylizację, bardzo dobrą trakcję i niesamowitą moc. Tak naprawdę stoi trochę z boku - prawdziwy indywidualista, który nie przyznaje się do znajomości ze sztywniakami spod znaku Dodge Caravana, Hondy Oddyssey czy Toyoty Sienny. I wiecie co? Nie będziemy mu mieli tego za złe!



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
1

Komentarze do:

Ford Flex - zaklinanie rzeczywistości

Chevy Suburban
Ford Flex - zaklinanie rzeczywistości
Chevy Suburban 2009-09-29 18:34
Wspaniałe auto... Jeden z najładniejszych/najlepszych Fordów obecnie oferowanych... Kwintesencja Ameryki... Ale poproszę bez zbędnych turbo-wiertarek...