Jeep Wrangler Black Edition - od września w salonach

Jeep Wrangler to wdzięczny obiekt dla wersji limitowanych. Producent doskonale zdaje sobie z tego sprawę i systematycznie serwuje nam kolejne serie, które wyróżniają się na tle standardowego Wranglera. Kolejna którą kusi zwie się Black Edition. Brzmi zachęcająco. Co kryje się pod tą nazwą? Zaraz sprawdzimy, tym bardziej, że auto trafi do europejskich salonów... Fiata. Wciąż trudno się do tego przyzwyczaić. Temu trendowi opiera się jedynie Wielka Brytania, gdzie Jeep wciąż sprzedawany jest we własnych salonach. Zostawmy jednak dywagacje na temat perypetii właścicielskich Jeepa i skupmy się na samym aucie. Oprócz standardowego twardego dachu Freedom TopTM w kolorze nadwozia, do charakterystycznych elementów stylistyki Wranglera Black Edition należą lakierowane na czarno boczne stopnie progowe, grafika Black Decal na pokrywie komory silnika oraz matowo-czarne logo „Jeep” ponad kratą chłodnicy. Niepowtarzalnego wyglądu nadają mu też pięcioramienne, aluminiowe obręcze kół o średnicy 18-cali w matowanej czerni. Z kolei wnętrze Wranglera Black Edition utrzymane jest w kolorystyce czarno-czerwonej. Samochód jest napędzany 2,8-litrowym turbodieslem o mocy 200 KM i momencie obrotowym 460 Nm przy współpracującym z pięciostopniową przekładnią automatyczną. Alternatywnie oferowany jest silnik benzynowy V-6 o pojemności 3,6 litra rozwijający moc 284 KM i moment 347 Nm.

Standardowe wyposażenie obejmuje m.in. wzmocnione mosty  napędowe Dana 30 (przedni) oraz Dana 44 (tylny), elektryczne podgrzewanie przednich foteli, system infotainment Bluetooth Uconnect z portem USB oraz system audio Infinity o mocy 368 watów z sześcioma głośnikami i subwooferem. Nowy Jeep Wrangler Black Edition oferowany będzie w większości krajów Europy od września br. w czterech wersjach kolorystycznych nadwozia: burgundowym Deep Cherry Red, czarnym Black, białym Bright White i srebrnym Bright Silver. Bez dwóch zdań Jeep Wrangle trzyma się mocno. To prawdziwy klasyk, który pod względem legendy możemy spokojnie stawać w szranki z Defenderem. W odróżnieniu jednak od brytyjskiej ikony nie jest dinozaurem pod względem technicznym ale spokojnie radzi sobie zarówno w terenie jak i na drogach utwardzonych.