Dodge Durango - jego dni są policzone...

Czystki w Chryslerze ciąg dalszy. Włoskie komando w doskonale skrojonych garniturach nie odpuszcza i robi porządki. Na celowniku Sergio Marchionne znalazły się kolejne dwa samochody z oferty amerykańskiego giganta. Tym razem katowskie oto zawiesiło wzrok na marce Dodge. Skazańcami są dwa modele: Avenger i - tutaj niespodzianka - Durango. O ile pogrzebanie Avengera nas specjalnie nie martwi. Auto to ma już na karku kilka ładnych lat i nigdy nie łapało nas za serce w szczególny sposób. Słowem, następca Avengera jak najbardziej wskazany. I miejmy nadzieję, że będzie ciekawszym autem, niż dotychczasowy model. Dużo większym zaskoczeniem jest dla nas pogrzebanie Dodge Durango. Aktualny model to jedno z najciekawszych aut tego typu na rynku amerykańskim. Oparty jest on na płycie podłogowej Jeepa Grand Cherokee. Jest trochę bardziej spartański od luksusowego Jeepa ale za to stylizacja Durango to ścisła czołówka w naszym rankingu aut amerykańskich. Wygląda jak przystało na auto z USA. Muskularna i nieco zawadiacka sylwetka - nie da się ukryć, że lubimy Durango, które przypomina nam czasy, gdy SUV-y z Ameryki to było mistrzostwo świata. W roku 2016 przejdzie na lamusa. Co po Durango? Cóż, Chrysler planuje zmartwychwstanie auta, które było niegdyś bardzo popularne i sporo znaczyło na rynku amerykańskim. Jeep Wagoneer. Ten ruch na pewno wzbogaci ofertę Jeepa (przypominam, że w kolejce czeka już mniejsze auto terenowe bazujące na płycie podłogowej Fiata 500). Z drugiej strony Dodge traci na sile. Ram stał się samodzielną marką, teraz słyszymy smutne wieści o Durango. Szkoda...